Kiedyś to były pochody pierwszomajowe…
Niektórzy z nas doskonale pamiętają pochody pierwszomajowe. W czasach Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej miały być manifestacją poparcia dla władzy, dlatego uczestnictwo w nich było obowiązkowe. Jeśli był piękny, słoneczny dzień, to pół biedy; gorzej, kiedy lało albo nawet padał śnieg. Zanim pochód ruszył, często trzeba było czekać jedną albo dwie godziny, bez względu na pogodę.

Międzynarodowe Święto Pracy wcale nie ma rodowodu sowieckiego. Zostało ustanowione przez Drugą Międzynarodówkę w 1891 roku. Miało upamiętnić protest robotników w Chicago (1886), podczas którego, w starciach z policją, padły ofiary śmiertelne. W II Rzeczpospolitej organizowano pochody pierwszomajowe jako sprzeciw wobec rządzących; organizowała je Polska Partia Socjalistyczna. Jednak tak naprawdę „kariera” pochodów zaczęła się po II wojnie światowej, kiedy Polska dostała się do sowieckiej strefy wpływów. Pierwsze obchody tego święta datowane są na 1950 rok. Nakazane odgórnie parady odbywały się w Warszawie, ale także w każdym miasteczku, a nawet we wsiach. Władze centralne i lokalne starannie przygotowywały się do tego dnia.

A jak to było w Jastrzębiu-Zdroju, mieście, które miało być modelowe w ustroju socjalistycznym? U nas lansowano hasło „Miasto Młodości, Pracy i Pokoju”. Nie dziwi to, bo rzeczywiście średnia wieku ludzi była jedną z najniższych w Polsce. Obecność na tych „spędach” – jak je niektórzy określali – była obowiązkowa. Pracownicy szli w kolumnach uformowanych przez poszczególne zakłady pracy, uczniowie – przez szkoły. Jeśli ktoś nie miał z kim zostawić dziecka, to maluch jechał w wózku i również uczestniczył w pochodzie.
Którędy maszerował pochód pierwszomajowy w Jastrzębiu-Zdroju? Początkowo główną ulicą była 1 Maja i właśnie tam manifestowano oraz wznoszono hasła propagandowe. Kiedy powstało tzw. „Nowe Jastrzębie”, trasę zmieniono i wszyscy defilowali przed główną trybuną znajdującą się przy ul. Zielonej. W latach 80. miano głównej ulicy jastrzębskiej przejęła Aleja Pokoju (wcześniej ul. Średnicowa), a obecnie Aleja Józefa Piłsudskiego.

Swoistą nagrodą dla uczestników tej przymusowej imprezy była atmosfera festynu, którą władze starały się zapewnić po zakończeniu pochodu. Na fotografiach archiwalnych możemy zobaczyć ciężarówki w Jarze Południowym, z których sprzedawano takie rarytasy jak piwo, oranżada, czasem nawet kiełbasa. Dzieci były zachwycone watą na patyku, balonami czy słodyczami – towarami, których na co dzień trudno było uświadczyć w sklepach. Pewną rekompensatą za udział w tym przedsięwzięciu propagandowym był dzień wolny od pracy, i tak zresztą pozostało do dzisiaj, tylko obowiązkowych pochodów już nie ma.

Pochody pierwszomajowe, w zamyśle władz komunistycznych, miały wyrażać poparcie dla nich. Jednak pod koniec lat 80. wyruszały konkurencyjne dla oficjalnych obchodów marsze. Swój początek miały w kościele „na górce”, parafii pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny Matki Kościoła. Jednak nie zdążyły daleko zajść, bo będąca w pogotowiu Milicja Obywatelska robiła swoje.
W artykule zostały wykorzystane zdjęcia ze zbiorów Instytutu Dziedzictwa i Dialogu – Łaźnia Moszczenica w ramach projektu pod nazwą „Społeczny pamiętnik Jastrzębia-Zdroju”, który jest dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Fotografie są autorstwa Zenona Kellera i przedstawiają pochody pierwszomajowe z lat 1983-1984.
Do ruskiego trolla niżej.
Koniunktura się zmienia, ludzie nie.
Jak trzeba służyć, służą. Jak każą leźć, lezą.
To wyjątek , który POtwierdza regułę internacjonalizmu narkomanów ćpających Te-fałsz-en.
Do ruskiego trolla niżej.
Pewien nauczyciel muzyki z SP4 wciskał dzieciom opowieści o szczytnych ideach prawdziwego komunizmu.
Na pochodach był spikerem komentującym zachwyconym głosem przemarsz.
Kiedy został dyrektorem placówki i czasy się zmieniły, ogłosił się świętym i świętymi chciał zrobić wychowanków szkoły.
SP4 rocznicę powstania obchodziła w kościele.
Teraz ci sami działacze co wychwalali POd niebiosy Marksa, Lenina i Moskwę, mazerują w POchodach wychwalając Brukselę, Niemcy i Tuska. Wspólny mianownik, to miłość do międzynarodówki, nienawiść do wszystkiego co polskie.
Teraz są korowody i drogi krzyżowe.
Ciemny naród dalej lezie, jak mu ktoś każe.
Okazja inna, idea ta sama
zmuszali naród do pochodu,bo jak nie to tzw,n w pracy