Mirosław Lenk o problemie odorowym Dębicza i Brzezia: smród pochodzi z Empolu
- Miasto pozyskało z Uniwersytetu Przyrodniczego analizę dotyczącą problemu odorowego, jaki występuje od lat w rejonie składowiska odpadów w dzielnicy Raciborza.
- Naukowcy sprawdzili, czy procesy w instalacji mechaniczno-biologicznego przetwarzania odpadów są prowadzone prawidłowo.

Może śmierdzieć bardziej
Eksperci z uczelni wykonali audyt rozwiązań techniczno-technologicznych instalacji na Dębiczu. Wnioski i rekomendacje ekspertyzy zawarli w dokumencie, który trafił do radnych. Wskazano w nim, że proces prowadzony w instalacji PUK Empol może być prowadzony nieprawidłowo.
- Przeprowadzone obliczenia wskazują, że istniejące założenia projektowe mogą nie być w pełni adekwatne do planowanej maksymalnej przepustowości instalacji - napisano w ekspertyzie.
Badania laboratoryjne próbek odpadów ze składowiska wykazały, że dochodzi do nieprawidłowości jeśli chodzi o ocenę stabilizacji odpadów. Próbki nie spełniały wymagań ustawowych.
- Wyniki jednoznacznie wskazują na niedostateczną stabilizację tlenową badanych odpadów - podano w raporcie dla rady miasta.
- Uzyskane wartości wskazują, że może to prowadzić do zwiększonej emisji gazów cieplarnianych i wzrostu uciążliwości zapachowej składowiska - podali autorzy opracowania.
W trakcie wizji lokalnej pracownicy naukowi z Poznania nie stwierdzili „ponadnormatywnej uciążliwości zapachowej”.
Eksperci z uczelni rekomendują pełną hermetyzację procesu, bo ten odbywa się aktualnie w całości „pod chmurką”. Współautor opracowania dr inż. Kamil Kozłowski z uczelni w Poznaniu, który pracował na podobnych instalacjach, powiedział radnym, że aktualna forma działalności instalacji przy ul. Rybnickiej 125 prowadzi do emisji odorów. Co ważne, to w ekspertyzie podano, że istnieją przesłanki na możliwość wzrostu emisji odorowych, jeśli działania naprawcze nie zostaną wdrożone.
- Kładłem się spać, to śmierdziało, wstałem i też śmierdziało. Podszedłem na instalację i usłyszałem, że będzie śmierdziało, bo robi się coraz cieplej - mówił na sesji radny Adam Witecki, którego dom stoi kilkaset metrów od siedziby Empolu w Raciborzu.

Czekają na reakcję PUK Empol
Zamówienie analizy w Katedrze Inżynierii Biosystemów w UP w Poznaniu było efektem pracy zespołu ds. odorów w Brzeziu, jaki powołał prezydent Jacek Wojciechowicz. Zespołem kierowała jego druga zastępczyni - Małgorzata Rudnicka-Głowińska.
Poinformowała na sesji, że Miasto Racibórz wydało Empolowi zgodę na rozbudowę instalacji przy składowisku śmieci. Trwa sporządzanie opinii środowiskowej dla tej inwestycji. Pani wiceprezydent zapowiedziała, że spółka - partner Miasta - zmodernizuje bioreaktor i dokona pełnej hermetyzacji procesu. Teraz w urzędzie oczekują reakcji Empolu na wyniki analizy naukowców.
Rudnicka-Głowińska przyznała, że ostatnio do magistratu napłynęły zgłoszenia o nawrocie smrodu w dzielnicy. Tłumaczyła, że spowodowane są pracami przy bioreaktorze.
Na kwietniową sesję zaproszono przedstawicieli Empolu. Firma nikogo nie przysłała, tłumacząc się absencjami chorobowymi i urlopami pracowników.

Kiedy tłumaczenia wiceprezydent usłyszał radny Dariusz Polowy, w kpiącym tonie skomentował, że prace nad biofiltrem muszą trwać już parę ładnych lat, bo tyle czasu mówi się o odorach w Brzeziu.
- Potwierdza się to, co mówiłem przez ostatnie lata: źródłem problemu jest firma Empol, która ma nas w głębokim poważaniu - oświadczył były prezydent Raciborza. Powołał się na opinię eksperta z poznańskiej uczelni, który przekazał Miastu, że firma z Tylmanowej nie działała zgodnie z wydanym jej pozwoleniem zintegrowanym, wymaganym w gospodarce odpadami.
Witecki uważa, że wcześniej smród był podwójny
Na wystąpienie Polowego zareagował radny Witecki, mówiąc, że Empol jest na dziś źródłem odoru w dzielnicy, ale wcześniej śmierdziało także ze składowiska miejskiego. - Nie dało się stanąć obok ciężarówek, które przywoziły odpad na składowisko - tłumaczył. Od Polowego usłyszał, że on także stawał przy tych ciężarówkach i ma dowody, że te pojazdy nie jechały na wysypisko, tylko do Empolu.
Witecki dodał, że Empol nie ma wystarczających mocy przerobowych na ilości śmieci, które trafiają do instalacji.

- Śmierdzi z Empolu i póki co firma tego nie kwestionuje. Ja nigdy nie mówiłem, że stamtąd nie śmierdzi. Byłem na miejscu i czułem, skąd śmierdzi. Ten problem mamy od ponad 6 lat. Szkoda, że za kadencji pana Polowego nie przypilnowano zmian w pozwoleniu zintegrowanym dla Empolu i nie wyegzekwowano zapisów umowy Miasta z Empolem o partnerstwie publiczno-prywatnym - zarzucił D. Polowemu były prezydent miasta trzech kadencji. Dodał jednak, że i on poczuwa się do winy w tej sprawie, bo był przez ostatnie lata w radzie miasta.
- Wąchanie to za mało. Nie korzystał pan z zapisów umowy, a ta daje możliwości nawet tak radykalne, jak wypowiedzenie umowy przez gminę - zauważył M. Lenk.
Poważne argumenty w trudnych rozmowach
Według szefa rady miasta trzeba teraz zdyscyplinować firmę Empol i prowadzić gospodarkę odpadami z tą firmą, albo i bez niej. Lenk jest zdania, że do rozmów z potentatem rynku odpadów trzeba mieć stosowne argumenty. Miasto ma teraz takowy - ekspertyzę uczelni poznańskiej. Od Empolu oczekuje spełnienia zapowiedzi firmy - w tym roku zmodernizuje bioreaktory, a w przyszłym przeprowadzi hermetyzację.
Dariusz Polowy stwierdził, że w relacjach z Empolem potrzebny jest wspólny front, a w poprzedniej kadencji tak nie było i słyszał od opozycji, że to najlepsza firma do współpracy.
Marian Czerner dodał, że rada idzie w dobrym kierunki i ma nadzieję, że firma Empol podejmie rękawicę.
Brawo p.Witecki. Pomogłeś pan odsunąć od władzy ludzi, którzy chcieli problem empolu rozwiązać. Świeć pan teraz oczami przed swoimi sąsiadami i okolicznymi mieszkańcami. Tyle żeś pan wywalczył, że jak śmierdziało, tak śmierdzi nadal, a prawdopodobnie za śmieci płacić trzeba będzie więcej. Winszuję "sukcesu"