Przypadek kotki rodzącej na rynku w Krzanowicach podkreśla skalę wyzwań z bezdomnymi zwierzętami
Za mało pieniędzy, za dużo problemów – tak o programie opieki nad bezdomnymi zwierzętami w gminie Krzanowice mówiła Danuta Miguła z OTOZ Animals w Raciborzu. Podczas sesji rady miejskiej zwróciła uwagę, że zaplanowane środki są niewspółmierne do rzeczywistych potrzeb. Przytaczała także dramatyczne przypadki, takie jak kotka rodząca na środku krzanowickiego rynku. Burmistrz Andrzej Strzedulla zapewniał, że w razie potrzeby budżet zostanie zwiększony. Dodał również, że Krzanowice, jako jedna z pierwszych gmin wiejskich w powiecie (choć faktycznie to gmina miejsko-wiejska), wprowadziły możliwość sterylizacji i kastracji zwierząt właścicielskich finansowaną ze środków publicznych.

32 tys. zł na rok? Zbyt mało na realną pomoc – usłyszeli radni
Danuta Miguła z Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt OTOZ Animals w Raciborzu zabrała głos podczas sesji Rady Miejskiej w Krzanowicach, reagując na przedstawiony radnym program opieki nad zwierzętami bezdomnymi oraz zapobiegania bezdomności zwierząt. Jej wystąpienie było apelem o zwiększenie nakładów na realną pomoc zwierzętom w gminie.
Na realizację zadań wynikających z programu na 2025 rok zaplanowano łącznie 32 000 zł, które mają zostać przeznaczone na różne cele, w tym: zapewnienie miejsc w schronisku dla zwierząt (16 180 zł), odławianie bezdomnych zwierząt (3 500 zł), sterylizację i kastrację w schronisku (3 000 zł), opiekę weterynaryjną w razie zdarzeń drogowych (1 000 zł), zapewnienie miejsca dla zwierząt gospodarskich (3 750 zł), opiekę i dokarmianie kotów wolno żyjących (2 000 zł), poszukiwanie właścicieli dla bezdomnych zwierząt (70 zł), usypianie ślepych miotów (500 zł) oraz sterylizację i kastrację kotów właścicielskich (2 000 zł).
Oceniając uchwałę, Miguła wskazała, że zapisane w niej środki są zbyt niskie – 32 tys. zł brutto na wszystkie zadania to według niej kwota wystarczająca na zaledwie kwartał, a nie na cały rok. – Czy państwo wiedzą, ile kosztuje sterylizacja jednej kotki? Albo usypianie ślepego miotu? – pytała radnych. Jak wyliczała, kotka w pierwszym miocie może mieć cztery kocięta, a koszt uśpienia jednego wynosi od 120 do 135 zł. Tymczasem w Krzanowicach na cały rok zaplanowano na to zadanie jedynie 500 zł.
3,5 tys. zł na leczenie psa odebranego od mieszkańca gminy
Miguła przypomniała, że kotki mogą mieć mioty nawet trzy razy w roku. – Tych kotów jest tutaj naprawdę dużo. Wiemy o tym, bo to do nas trafiają sygnały od mieszkańców waszej gminy, to my przyjmujemy te zwierzęta – koty, psy, które błąkają się po waszym terenie – mówiła.
Podkreśliła, że liczba zwierząt bezdomnych, którymi musi zajmować się organizacja, jest zbyt duża w stosunku do realnych możliwości. – Gmina ma program, ma zaplanowane środki, ale te środki są po prostu za małe – mówiła.
Miguła przytoczyła przykład psa, który przez pół roku był trzymany na uwięzi, a po odebraniu go mieszkańcowi gminy koszt leczenia jego złamanej łapy wyniósł 3,5 tys. zł. – W programie na ten cel przeznaczone jest tylko 1000 zł, co jest kwotą zdecydowanie za małą – zaznaczyła. Dodała, że zwierzęta po wypadkach często wymagają kosztownych operacji, ponieważ są w tragicznym stanie – z złamanymi łapami czy żuchwami.
W dalszej części wypowiedzi wróciła do tematu sterylizacji. Najtańszy zabieg to według niej koszt 200 zł, a zaplanowane w programie 2000 zł wystarczy jedynie na pomoc dziesięciu kotom.
Zaproponowała również, by przy gminie utworzyć tymczasowy kojec dla bezdomnych zwierząt – tak, aby mogły zostać zabezpieczone do czasu przewiezienia do schroniska. – Na pewno znalazłyby się osoby, które pomogłyby dokarmiać takiego psa przez weekend. W gminie są karmicielki kotów, które mogłyby się tym zająć – mówiła.
– To są ważne sprawy, bo te zwierzęta są na waszym terenie. Potem są telefony do nas, że w Krzanowicach, Borucinie błąka się pies od kilku dni i nikt nie reaguje – podkreślała. Dodała, że chce nawiązać współpracę z gminą – taką, która będzie skuteczna, bo dotychczasowa, jej zdaniem, nie przynosiła efektów. – Zwierzęta są często traktowane gorzej niż śmieci. A można im pomóc, trzeba tylko chcieć – dodała.
Kotka urodziła na środku rynku
Zaapelowała o ponowną analizę zapisów programu i przypomniała, że tylko w ubiegłym roku przejęła z terenu gminy aż 17 bezdomnych kotów. Wspomniała również o kotce, która urodziła na rynku. – To nie była kotka wolno żyjąca. Te nie podchodzą do ludzi, nie da się ich wyłapać, a tym bardziej nie urodzą na środku rynku. Ta kotka była kiedyś czyjaś, straciła dom, a teraz jest bezdomna. Takie zwierzęta powinny trafiać do schroniska – oceniła. Opowiedziała też historię mieszkanki gminy, która przygarnęła te koty, ale – jak twierdziła – nie uzyskała żadnej pomocy od gminy.
– Właściciela takiego kota się nie ustali, bo gmina nie czipuje zwierząt. W Raciborzu jest system darmowego czipowania – każdy kot, który trafia do weterynarza, może zostać zaczipowany. To działa i pozwala identyfikować właścicieli – powiedziała podczas obrad.
Radny mówi o mieszkance mającej 22 koty
Radny Józef Kocem poruszył kwestię odpowiedzialności hodowców, zwracając uwagę na brak szkoleń w tym zakresie. Sam przyjął dwie kotki, by im pomóc, i opowiedział o kobiecie, która miała trzy kotki, a dziś ma już 22. – To wielka nieodpowiedzialność hodowcy. Za dwa, trzy lata tych kotów będzie jeszcze więcej – ostrzegał. Stwierdził również, że ze strony OTOZ brakuje działań profilaktycznych i edukacyjnych.
Miguła odpierała ten zarzut, podkreślając, że nie chodzi o hodowców w sensie formalnym. – Hodowcy to osoby zrzeszone w organizacjach, stowarzyszeniach, związkach kynologicznych. Tu mamy do czynienia z niekontrolowanym rozmnażaniem zwierząt. Ktoś wziął kotkę, nie wysterylizował jej i mamy efekt. Jedna kotka może mieć trzy mioty rocznie – przypomniała. Dodała, że takie zwierzęta trzeba poddać sterylizacji lub kastracji, by zapobiec podobnym sytuacjom.
Odniosła się również do edukacji. – My edukujemy. Jeździmy po szkołach, odwiedzamy gminy. Jestem tu dziś właśnie po to. Ale również gmina powinna edukować, bo wielu młodych ludzi nie ma dziś pojęcia o potrzebach swoich zwierząt – zaznaczyła.
Burmistrz: pieniędzy można dołożyć
Burmistrz Andrzej Strzedulla zgodził się z oceną Danuty Miguły co do potrzeby walki z bezdomnością zwierząt i odpowiedzialnego podejścia właścicieli. – Dlatego w programie przewidziano możliwość, by nawet koty właścicielskie mogły być sterylizowane ze środków gminnych. Jesteśmy chyba pierwszą wiejską gminą w powiecie, która coś takiego wprowadziła – podkreślił. Odnosząc się do kwoty 2 tys. zł przeznaczonej na ten cel, zaznaczył, że to dopiero początek. – Zobaczymy, jakie będzie zainteresowanie mieszkańców. Jeśli pula się wyczerpie, wówczas zmienimy budżet i zwiększymy środki – zapowiedział. Dodał, że trudno przewidzieć wszystkie sytuacje, jakie mogą się wydarzyć w ciągu roku.
– Kwoty przewidziane w budżecie wynikają z zawartych umów dotyczących odławiania i kastracji. Pozostałe środki są w gestii urzędu. Gmina jest otwarta na współpracę – zarówno z OTOZ Animals Racibórz, jak i innymi organizacjami działającymi na rzecz zwierząt – zapewnił burmistrz. Dodał również: – Zgadzam się, że edukacja jest kluczowa. Każdy właściciel powinien odpowiedzialnie podchodzić do opieki nad swoim zwierzęciem i do decyzji, jakie podejmuje.
Ludzie

Burmistrz Krzanowic.

Radny gminy Krzanowice
Przebudźcie się. OTOZ to fikcja, jak to czytam to mnie w brzuchu kręci. Są na tym świecie priorytety-3500 na leczenie łapy psa??? Lepiej pomóc dzieciom z sierocińców. Zwierzęta zawsze dawały sobie radę. Może ochrońmy gazele przed lwem?
Nie dajce się zwieść nazwom tych instytucji, to są fundacje nastawione typowo na zysk. Zweryfikujcie w ilu sprawach w sądzie nie są podtrzymywane ich interpretacje .
Zwierzęta były bezdomne od milionów lat i dawały sobie rady.
Kolejny problem Burmistrza który wg niego niestnieje, nowy zastępca też się tym nie interesuje, a radni głosują
Krzanowice to nie gmina wiejska. Są miastem, więc gmina miejsko-wiejska.