Żarciowozy w Wodzisławiu. Start sezonu na jedzenie z fury [ZDJĘCIA]
W dniach 14-16 marca w Wodzisławiu Śląskim odbywa się zlot żarciowozów. Start sezonu na jedzenie z fury przebiega przy niezbyt korzystnej aurze, niemniej jednak amatorów nietypowych smaków nie brakuje.
![Żarciowozy w Wodzisławiu. Start sezonu na jedzenie z fury [ZDJĘCIA]](https://cdn2.dev2.nowiny.pl/im/v1/news-900-widen-wm/2025/03/15/238703_1742047304_23514400.webp)
Nasza redakcja również wybrała się na zlot food trucków, aby odkryć wyjątkowe i nietypowe smaki. Co przykuło naszą uwagę? Tybetańskie Pierożki Momo, które w swojej ofercie oferują pierożki z kaczką. Biorąc pod uwagę, że przygotowanie kaczki nie jest zadaniem prostym, możemy liczyć na naprawdę interesującą kompozycję smakową.

W jednym z food trucków serwujących frytki, wśród wielu kreatywnych propozycji, znajdziemy „Frytki Thai” – połączenie chrupiących frytek z boczkiem, cebulką dymką, marynowanym imbirem oraz intensywnie pikantnym sosem kimchi.
Nie zabrakło także stanowiska z corn dogami, które kuszą niezwykłymi wariacjami. Jednym z najciekawszych wyborów jest „Zakręcony Dżony” – parówka z szynki, ser mozzarella, obtoczona w panierce z makaronu ramen.

W ofercie nie zabrakło także pysznych langoszy. Wśród nich, „Langosz Hot”, który zachwyca połączeniem oliwy, czosnku, śmietany, żółtego sera, salami, papryczek jalapeño, ostrego sosu piri piri oraz świeżej rukoli.

Ponadto, na miejscu czekają na nas klasyki kulinarne, takie jak burrito, hot dogi, amerykańskie burgery oraz quesadille. Miłośnicy słodkości również znajdą coś dla siebie – owoce zanurzone w czekoladzie oraz gorące, chrupiące churrosy.
Zlot trwa do niedzieli włącznie.

Popieram poprzednika. Same spaślaki na maneżu.
to jedz do Bangkoku jak masz taniej
Słodkie przekąski oscylują średnio po 17 złotych, a reszta po 30 złotych. Zakładając typowy obiad domowy składający się z zupy, drugiego dania, deseru i kompotu to jeden statystyczny wypad oscyluje w granicy 150 złotych na osobę. Jeśli założyć, że idziemy w parze mnożymy razy dwa. W Bangkoku na tak zwanym street foodzie pojedlibyśmy tydzień, opłacili hotel spa i wellness, a także codzienne masaże.
Tradycyjne już pytanie: żreć pod stołem czy jeść na stole?
Jak widać po sylwetkach klientow,to stali bywalcy żarciowozów