Leszek Bizoń: Szpital musi zabezpieczać mieszkańców powiatu i o to walczymy [WYWIAD]
Ze starostą powiatu wodzisławskiego rozmawiamy o zadłużeniu szpitala, zabezpieczeniu mieszkańców przed problemami z hałdami, a także demografii powiatu.
![Leszek Bizoń: Szpital musi zabezpieczać mieszkańców powiatu i o to walczymy [WYWIAD]](https://cdn2.dev2.nowiny.pl/im/v1/news-900-widen-wm/2025/03/03/238374_1740990204_61247000.webp)
Leszek Bizoń: Szpital musi zabezpieczać mieszkańców powiatu i o to walczymy [WYWIAD]
S. Kamczyk. - Czy powiatowi wodzisławskiemu też mocno ubywa mieszkańców?
L. Bizoń. - Niestety, podobnie jak w wielu innych powiatach, mieszkańców ubywa. Zawsze szczyciliśmy się tym, że mamy powyżej 150 tys. mieszkańców i jesteśmy drugim najgęściej zaludnionym powiatem w Polsce (po pruszkowskim) i trzecim pod kątem ogólnej liczby mieszkańców w województwie. Dane na koniec roku jednak nie są tak pozytywne, bo niestety liczba mieszkańców spadła poniżej 150 tys. Ta sytuacja jednak to nie jest problem tylko naszych gmin, naszego powiatu. To niestety tendencja ogólnopolska, a w naszym województwie zmiany demograficzne są szczególnie widoczne. Na bieżąco je obserwujemy przyglądając się statystykom naszego powiatu. Obserwowaliśmy tendencję, że przybywało mieszkańców w gminie Gorzyce, jednak prognozy nie są zbytnio optymistyczne.
- W wodzisławskim magistracie obserwowaliśmy dość duże zmiany. Czy w starostwie też planujecie podobną reorganizację?
- Jestem daleki od małpowania pomysłów. Natomiast ruchy związane z bieżącym ograniczaniem zatrudnienia są konieczne i prowadzimy je w starostwie już od pewnego czasu. Wiadomo, że koszty osobowe to duża część budżetu. Przyjęliśmy pewną politykę kadrową. W momentach, kiedy pracownicy odchodzą na emeryturę czy odchodzą z innych powodów, jeśli to tylko jest możliwe, staramy się nie zatrudniać nowych osób, a w danym wydziale proponujemy podział obowiązków tego pracownika oraz podział jego wynagrodzenia zasadniczego. Z jednej strony pracownicy mają okazję zarobić nieco więcej, ale z drugiej, dla powiatu są to realne oszczędności, bo pochodne od wynagrodzeń są sporym obciążeniem. Gdy dostrzegamy z kolei, iż w niektórych wydziałach można ograniczyć zatrudnienie, proponujemy zmianę zakresu obowiązków i przejście do innego wydziału, gdzie powstają braki kadrowe. Oczywiście nie mówimy tu o jednostkach, np. szkołach, bo sposób wynagradzania nauczycieli rządzi się swoimi prawami. Borykamy się z tym samym problemem co każdy przedsiębiorca na rynku pracy. Przy wzroście minimalnego wynagrodzenia zasadniczego bądź też innych regulacji płacowych przyjętych przez rząd, musimy każdorazowo pochylić się nad tym tematem. Oznacza to bowiem konieczność zabezpieczenia dodatkowych pieniędzy w budżecie. Obecnie to jest możliwe dopiero po rozliczeniu poprzedniego roku i uzyskaniu informacji o tzw. wolnych środkach. Budżet nie jest z gumy.
- Ostatnio w Jastrzębiu słyszałem, że doszło do porozumienia z powiatem wodzisławskim w zakresie działania MZK i trwają obecnie analizy. Co sprawdzacie?
- Obecnie jest w przygotowaniu audyt, dotyczący potrzeb związanych z komunikacją, liczby kursów, linii. Chcemy sprawdzić, które linie się dublują, z których można by zrezygnować, a gdzie można wprowadzić inne, które będą optymalnie zaspakajać potrzeby mieszkańców. Kolejnym etapem jest analiza kosztów i wskazanie ewentualnych realnych oszczędności. Szukamy możliwości ograniczenia kosztów przy jednoczesnym zachowaniu dostępności komunikacji dla mieszkańców.
W ramach naszej powiatowej komunikacji robimy to na bieżąco, ale mamy świadomość, że wszystkie linie prowadzą przez centrum powiatu, czyli Wodzisław. Do tego wiele linii się dubluje. Pamiętajmy, że siatka połączeń autobusowych na terenie naszego powiatu to zbiór linii różnych organizatorów. Dlatego ważne było, aby zakres audytu obejmował cały powiat – tereny dziś obsługiwane przez wodzisławską komunikację, MZK oraz nasz PKS. Decyzja o zleceniu audytu to duży krok do przodu wypracowany i poprzedzony wcześniejszymi rozmowami z wszystkimi włodarzami gmin powiatu i władzami MZK.
- Jakie będą dalsze kroki?
Poszczególne części tego opracowania do nas już docierają dając nam szansę na bieżącą analizę materiałów. Na przełomie lutego i marca będziemy prowadzić dalsze rozmowy z wszystkimi zainteresowanymi stronami – w tym miasto Wodzisław Śląski i MZK. Resortowo zaangażowana jest w ten temat pani wicestarosta Barbara Chrobok, która wśród swoich zadań ma komunikację. Pamiętajmy jednak, że na terenie powiatu jest aż trzech głównych organizatorów transportu. Wszelkie regulacje różnią się w zależności od charakteru linii. Inne są przy liniach powiatowych, a inne przy miejskich. Dlatego też czasem interesy, korzyści, możliwości bywają odmienne. Wszyscy jesteśmy tego świadomi, ale podjęliśmy starania, aby dla dobra naszych mieszkańców podjąć próbę znalezienia najbardziej optymalnego rozwiązania.
- Chcę też zapytać o szpital, bo w różnych wypowiedziach przewija się temat zadłużenia. Czy są widoki na to, aby je zredukować?
- Mamy nadzieję na redukcję tego zadłużenia i zobowiązań, którą wiążemy z pomysłem Ministerstwa Zdrowia programu naprawczego na 10 lat dla szpitali z dużym zadłużeniem. To ma wiązać się i z redukcją zobowiązań, ale też z poprawą funkcjonowania szpitali. Sam program jest jednak opóźniony, bo miał być gotowy już na koniec 2024 roku. Program taki zakładałby efekty po każdym roku. Jeżeli szpital wywiązywałby się z tych wszystkich założeń programu naprawczego, co roku ministerstwo poprzez BGK umarzałby 1/10 zobowiązań. Czekamy na szczegółowe wytyczne w tym zakresie, bo miały pojawić się już od 1 stycznia. Do tego zarówno zarząd powiatu, jak i Rada Powiatu i dyrekcja szpitala podejmujemy wiele działań mających na celu poprawę sytuacji naszego szpitala. Realizujemy dużą inwestycję związaną z budową nowoczesnej sterylizatorni, zakupione zostały nowe karetki, prowadzone są mniejsze remonty. Przede wszystkim w szpitalu mamy obecnie świetny personel, który buduje bardzo przyjazny wizerunek tej placówki medycznej. Jednak pamiętajmy, bez pomocy rządu to ciągle zbyt mało. Dlatego staramy się cały czas lobbować za zmianami, szczególnie w zakresie finansowania szpitali takich jak nasz. Chcemy zaprosić na konwent starostów województwa śląskiego panią minister zdrowia, aby porozmawiać na ten temat.
- Ile jest tego długu, 65 mln?
- Niestety zobowiązania przekroczyły już 70 mln zł. Dług rośnie i dlatego dobrze, że ministerstwo chce wdrażać swoje założenia, ale niestety szpitale powiatowe są w najgorszym położeniu i potrzebują ratunku na „już”. Czas działa tutaj na niekorzyść. Procedury medyczne są niedofinansowane. Mówimy o tym wspólnym głosem zintegrowanym w ramach Związku Powiatów Polskich. Niestety nie widzimy pozytywnych zmian w podejściu do tematu. Kiedy ostatnio rozmawialiśmy na ten temat z panią minister, zapewniła że podchodzą już do tematu procedur. Kiedy jednak padło pytanie, od których zaczynają, odpowiedziała że od tych, które są przeszacowane… Wszyscy obecni na spotkaniu zrobili wtedy z bezsilności taką minę, jak pan redaktor teraz… Takie podejście do tematu nie tylko nie pomoże szpitalom, a jeszcze bardziej może zaszkodzić.
- No właśnie, bo trudno to w ogóle skomentować.
- Jest kilka procedur dobrze wycenionych, dzięki którym szpital może choć trochę ograniczać swoje straty. Większość usług, procedur ma jednak 15-30 proc. niedofinansowania w stosunku do kosztów. Paradoksalnie im więcej pacjentów i tego typu procedur, tym większe zadłużenie, a przecież nie powiemy pacjentom, że mają nie przychodzić do szpitala. Tyle razy było już powtarzane, że dopóki nie będzie rozwiązań systemowych, dług szpitali będzie rósł. W tym zakresie nadal niestety nic się nie zmieniło. Do tego dochodzą działania lekarzy rodzinnych, którzy często zamiast zlecić dla pacjenta odpowiednie badania w ramach swojej działalności, wolą skierować go na oddział szpitalny, gdzie badania musi mieć wykonane. W ten sposób koszty przechodzą na szpital. Najczęściej ten proceder dotyczy interny.
W pewnym sensie zadłużenie szpitali jest też efektem sytuacji na rynku pracy, zwłaszcza w odniesieniu do lekarzy. Szpitale walczą o każdego fachowca, co skutkuje ostrą konkurencją płacową. Aby mieć lekarzy, trzeba im zapłacić zgodnie z oczekiwaniami i spełnić wiele innych warunków zgodnie z ich oczekiwaniami. Staramy się, ale i to czasami nie wystarczy. Po prostu – lekarzy w naszym regonie brakuje, co powoduje, że dyrektor szpitala zmuszony jest sprowadzać medyków z innych regionów województwa. A to też kosztuje. Niestety coraz częściej pojawiają się głosy, że w Polsce jest za dużo szpitali – tak jak miałoby to być lekarstwo na braki kadrowe. Nie polemizuję z tym, ale mi zależy, aby utrzymać szpital w naszym powiecie za wszelką cenę. Dlatego na bieżąco podejmowane są trudne decyzje. Ich cel jest jeden – dbałość o to, aby mieszkańcy naszego powiatu mieli zabezpieczenie medyczne i o to walczymy. Tu wracamy do pierwszego pytania o demografię, bo nasz powiat, mimo zmian demograficznych, jest nadal tak zaludniony, że nie wyobrażam sobie, aby nie było w nim szpitala. Mieszkańcy to nasza siła i nasz argument!
- Pozostając w tematach szpitala, muszę zapytać o podwyżkę dla dyrektora szpitala. Wiem, że zarząd powiatu taką podwyżkę przyznał, a to z kolei spotkało się z oburzeniem części załogi, szczególnie środowiska pielęgniarskiego. Czy ta podwyżka była konieczna?
Zależy mi na stabilności kadry zarządzającej. Przed nami maksymalna integracja szpitalnych usług pod adresem w Wodzisławiu Śląskim w celu ograniczania kosztów. Przed nami też nowa perspektywa dla lokalizacji w Rydułtowach, gdzie chcemy zaproponować usługi w zakresie opieki długoterminowej czy wsparcia senioralnego. Te zmiany demograficzne, od których zaczęliśmy tę rozmowę, przesądzają, że te usługi będą nam bardzo potrzebne. W zakresie nowych usług mamy kilka alternatywnych rozwiązań. Złożyliśmy wnioski o dofinansowanie i czekamy na rozstrzygnięcie konkursów. Z tego powodu utrzymanie stabilizacji zarządczej, stałość aparatu decyzyjnego szpitala, a nie ciągłe szarpanie jest bardzo ważne. Nie chciałbym w najbliższym czasie zmieniać kadry zarządzającej, a analizując wynagrodzenia dyrektorów okolicznych szpitali, przy dotychczasowym wynagrodzeniu, gdzie nasz dyrektor zarabiał najmniej, taka groźba była bardziej realna. Rozumiem niezadowolenie jednego ze związków zawodowych. Przy trudnej relacji, napięciu pomiędzy dyrekcją a tym związkiem podwyżka dodatkowo konflikt eskaluje. Myślę, że ta sytuacja znajdzie rozwiązanie, ale tu potrzeba dialogu i zrozumienia. Pielęgniarki ustawowo w ubiegłym roku miały podniesione wynagrodzenie, ale podstawowym czynnikiem określającym wartość tego wynagrodzenia było wykształcenie. Zainteresowane bezpośrednio osoby uważają, że jeśli wykonują tę samą pracę, powinny otrzymać za to tę samą podwyżkę, niezależnie od wykształcenia. Rozumiem to i wierzę, że w sytuacji gdy szpital będzie w lepszej kondycji finansowej to i tę sytuację da się rozwiązać. Muszę jednak powiedzieć wprost, o czym mówią też same pielęgniarki, że dzisiaj ich wynagrodzenia oraz ratowników medycznych, o lekarzach nawet nie wspominając, są na całkiem dobrym poziomie w porównaniu do lat minionych, gdzie rzeczywiście istniał problem niskich zarobków personelu medycznego. Dzisiaj jest inaczej. Dzisiaj przeciętne wynagrodzenie pielęgniarki czy ratownika jest wyższe niż w innych grupach tzw. budżetówki. A lekarze zatrudnieni w szpitalu zarabiają wielokrotność pensji nawet dyrektora.
Kłótnia, konflikty to nie jest sposób na uratowanie szpitala. Zrozumiano to już dawno we wszystkich sąsiednich szpitalach, gdzie przecież też występują podobne problemy jak w naszym, a mimo to nie targają nimi tak głośne spory. Nam wszystkich potrzebny jest spokój i integracja wszystkich środowisk, aby udowodnić, że ten szpital w naszym powiecie jest potrzebny i może bez problemu funkcjonować. Jeśli się to nie uda, wszyscy musimy zrozumieć, że istnieje ryzyko, iż szpitala w naszym powiecie nie będzie. To oznacza, że mieszkańcy zostaną bez opieki medycznej na miejscu, a pielęgniarki, ratownicy, personel pomocniczy – bez pracy. Nie mogę sobie takiej sytuacji wyobrazić ani ja, ani cały zarząd, ani również radni powiatowi. Myślę, że podobnego zdania jest również większość mieszkańców.
- Wrócę jeszcze do tematu, który dosłownie grzeje mieszkańców, a nawet płonie żywym ogniem – hałdy. Wiem, że resortowo za ochronę środowiska odpowiedzialny jest Arkadiusz Skowron, ale muszę zapytać, jak będziecie chcieli zabezpieczyć mieszkańców Rydułtów w nowej decyzji dotyczącej hałdy?
- Zwracamy największą uwagę na zapożarowanie i jego likwidację. Ten pożar i wyziewy są uciążliwością i niebezpieczeństwem dla mieszkańców. W Rydułtowach obecnie nie ma problemów z zapyleniem, ale też na bieżąco trwa monitoring, aby zapożarowanie nie przeniosło się na inne części hałdy. Jest wiele pomysłów. Z jednej strony rozmawiamy z Polską Grupą Górniczą, w jaki sposób ona chce problem rozwiązać, a z drugiej konsultujemy te pomysły PGG z samorządami Rydułtów i Radlina. Chcemy też znać ich uwagi i potrzeby mieszkańców, które przede wszystkim wiążą się z zapyleniem i zapachami. Można podejmować próby ograniczenia tych zjawisk, ale nie zlikwiduje się ich całkowicie, bo dopóki hałdy będą się palić, dopóty uciążliwości niestety będą występować w mniejszym lub większym stopniu. W Pszowie SRK ma już środki z NFOŚiGW na zabezpieczenie hałdy, ale tam jest mniejsza skala niż w Rydułtowach czy Radlinie. Będziemy robić wszystko, aby te decyzje, o które wystąpiła PGG dla Rydułtów i Radlina, a także obecny wykonawca dla Radlina, były takie same. Niezależnie od tego, kto będzie realizował te prace, chcemy maksymalnie zadbać o interesy mieszkańców, ale też, aby zapożarowanie nie rozprzestrzeniało się dalej. Zapożarowanie jest zjawiskiem niebezpiecznym, które trzeba likwidować. Trzeba to robić tak, aby uciążliwości dla mieszkańców były jak najmniejsze, ale powiedzmy uczciwie, że całkowicie ich wyeliminować się nie da. W sąsiedztwie hałdy niestety z natury rzeczy trudno oczekiwać jakości powietrza jak na terenach leśnych czy nad jeziorami.
Ludzie

Starosta Wodzisławski
Kiedy jakieś inwestycję w infrastrukturę szpitala? Izba Przyjęć z wiatami, SOR, lądowisko LPR, łączniki? Bo bez tego nadal będziemy w XX czy XIX wieku. Dlaczego projekt złożony na 20 000 000 w Rydułtowach nie mógł obejmować także czegoś potrzebnego szpitalowi w Wodzisławiu?
Specjalista od Ochrony Danych Osobowych
A komu wyremontowaliscie ze srodkow unijnych rydultowski szpital?potem sie wystraszyliscie ze srodki trzeba bedzie zwracac i odstapiliscie od interesu.na chwile obecna wyremontowany budynek stoi i niszczeje,POZ nie dziala a wy klamiecie ze nie ma lekarzy,to sie nazywa gospodarnosc.
Panie starosto a gdzie pan był jak poprzednia dyrekcja wyrzucała miliony w błoto a pan o tym wiedzial i dalej jedno decyzja dyrektora i milion zostaje rocznie w kasie szpitala