Tradycyjnie, nie modułowo. Etapami, nie naraz. Burmistrz Kuźni Raciborskiej podaje przewidywany termin rozpoczęcia budowy mieszkań [WYWIAD]
Z burmistrzem Wojciechem Gdeszem rozmawiamy m.in. o budowie bloków w Kuźni Raciborskiej. Zapowiada zmiany w koncepcji, ale zapewnia, że inwestycja dojdzie do skutku. Zdradza też, kiedy może ruszyć budowa. Rozmawia Dawid Machecki.
![Tradycyjnie, nie modułowo. Etapami, nie naraz. Burmistrz Kuźni Raciborskiej podaje przewidywany termin rozpoczęcia budowy mieszkań [WYWIAD]](https://cdn2.dev2.nowiny.pl/im/v1/news-900-widen-wm/2025/02/14/237911_1739519994_63189400.webp)
- Panie burmistrzu, nowe mieszkania to niewątpliwie ważna kwestia, jednak w rozmowach z mieszkańcami, m.in tymi z okolic ul. Bema, gdzie mają powstać, często pojawia się problem braku parkingów. Mieszkańcy zastanawiają się, jak ten problem zostanie rozwiązany, a fakt, że kwestia ta pojawia się w interpelacjach radnych, świadczy o skali problemu.
- Zleciliśmy już z referatem inwestycji opracowanie kompleksowej polityki parkingowej w obrębie miasta, aby skutecznie rozwiązać ten problem.
- Chodzi o budowę na przykład wielopoziomowego parkingu?
- Nie mówimy o wielopoziomowym parkingu, ale o budowie wielu dodatkowych miejsc w różnych lokalizacjach. Trzeba jednak uwzględniać zdanie wszystkich mieszkańców. Przykładem może być poszerzenie istniejącego parkingu przy jednym z bloków – podczas wizji lokalnej połowa osób sprzeciwiła się tej rozbudowie. Dlatego musimy podchodzić do tematu całościowo, stąd ta zlecona kompleksowa polityka parkingowa. Nowe miejsca parkingowe będą powstawać przy zgodzie mieszkańców i radnych.
Niestety, nigdy nie będzie tylu miejsc parkingowych, ile samochodów. Choć w mojej rodzinie mamy tylko jeden samochód, to na przykładzie mojego bloku widzę, że w jednym mieszkaniu często są trzy pojazdy. Będziemy starać się zwiększać liczbę miejsc parkingowych w najbliższych latach, ale nie uda się zaspokoić potrzeby posiadania jednego miejsca parkingowego na każdy samochód. Warto jednak zauważyć, że liczba miejsc, zwłaszcza tych dedykowanych osobom niepełnosprawnym, systematycznie rośnie.
- Drugą istotną kwestią jest budowa zbiornika przeciwpowodziowego Kotlarnia na Bierawce, która ostatecznie nie doszła do skutku. Na początku kadencji mówił mi pan: „Temat jest dosyć skomplikowany i nie zamierzam toczyć walki”, ale gdy pojawiło się zagrożenie powodziowe, podkreślał pan, że inwestycja jest ważna. Jakie jest więc pańskie stanowisko?
- Każdy miesiąc, każda rozmowa i każde spotkanie dostarczają burmistrzowi nowych doświadczeń i wiedzy. Obecnie priorytetem jest zabezpieczenie przeciwpowodziowe naszej gminy, szczególnie dbanie o wały przeciwpowodziowe oraz tereny przy rzece. Rozważamy także zakup systemów, które pozwolą na szybką budowę zapór, w razie gdyby rzeka Ruda ponownie stanowiła zagrożenie.
Jeśli chodzi o budowę zbiornika w Kotlarni, to decyzje w tej sprawie powinny być podejmowane przez fachowców i specjalistów, a nie przez osoby, które przekonane są o swojej 100 procentach wiedzy i decyzyjności. Tak jak w innych województwach, nie to burmistrz, wójt czy prezydent podejmuje finalną decyzję w sprawie takich inwestycji. Ja mogę lobbować, rozmawiać z odpowiednimi instytucjami, takimi jak wojewoda, marszałek czy Wody Polskie, ale decyzje muszą zapadać w oparciu o opinię ekspertów.
Z całą pewnością zrobię wszystko, aby zabezpieczenia przeciwpowodziowe były jak najlepsze. Jeśli zajdzie taka potrzeba, jestem gotów pojechać na drugi koniec świata, by poprawić nasze zabezpieczenia. Niemniej jednak, po kilku miesiącach od powodzi, nie jestem w stanie jednoznacznie odpowiedzieć, czy potrzebny jest suchy polder przed Kuźnią Raciborską, ani w jakiej formie powinien funkcjonować zbiornik w Kotlarni i czy w ogóle powinien powstać. W tej sprawie kluczowe są opinie specjalistów. Spotykam się z wojewodą, marszałkiem, służbami i Wodami Polskimi, zapraszam ich na rozmowy. W kwestii samej budowy czekam na mądre, odpowiedzialne decyzje władz państwowych.
- Ale czy zapadają już konkretne decyzje? Panie burmistrzu, wydaje mi się, że podpisanie zarządzenia o ewakuacji mieszkańców to trudna decyzja, a takie zarządzenie już pan podpisał.
- Biorąc pod uwagę, że zbiornik Kotlarnia znajduje się na terenie gminy Bierawa, to właśnie wójt tej gminy jest gospodarzem tego obszaru. My natomiast możemy jedynie wspierać różne decyzje dotyczące tego tematu. Wszystkie decyzje, zarówno te dotyczące zbiornika Racibórz, jak i Rybnik, są dla nas kluczowe.
Zmieniła się również ustawa o obronie cywilnej, co również wpływa na nasze działania. Pan pyta, czy podpisanie zarządzenia o ewakuacji było trudne – to była jedna z najtrudniejszych i najbardziej dramatycznych decyzji w moim życiu. Podjęliśmy ją wspólnie w gronie oficerów Państwowej Straży Pożarnej, Komendy Wojewódzkiej Policji, starosty, który jest gospodarzem terenu, oraz specjalistów od zarządzania kryzysowego. Ta decyzja była reakcją na wydarzenia na Dolnym Śląsku i Opolszczyźnie, gdzie zniszczeniu uległ zbiornik bliźniaczy do zbiornika w Rybniku. Istniało choćby minimalne ryzyko, że nasz zbiornik również mógłby ulec zniszczeniu.
Co do decyzji, spotkałem się z mieszkańcami o 1.30 w nocy. Dla mnie to nie były tylko domy numer 1, 2 czy 5, jak określały to służby, które należało ewakuować – to były domy pani Marii, pana Krzysia, ludzi, których się zna, szanuje i z którymi się często spotyka. Emocjonalnie była to bardzo trudna decyzja.
- To naprawdę dramatyczne historie konkretnych osób. Przykład z Kuźni Raciborskiej odbił się szerokim echem. Jeden z mieszkańców opowiadał w ogólnopolskich mediach, że niektóre domy, w tym jego własny, będą po prostu pozostawione i przeznaczone do zalania, bez szans na ratunek. Wśród mieszkańców pojawiła się także opinia, że to wojsko miało podejmować takie decyzje.
- Co do tych opinii na temat wojska, chcę to oficjalnie zdementować na łamach Nowin. To trochę wyrwane z kontekstu, dlatego chciałbym wyjaśnić, że decyzja w tej sprawie należała do Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej, która wówczas wyznaczyła linię budowy umocnień. Dla burmistrza, który pełnił swoją funkcję zaledwie od kilku miesięcy, była to niezwykle trudna sytuacja. Warto dodać, że niektórzy burmistrzowie i wójtowie nie mają takich doświadczeń nawet po kilku kadencjach. Należy jednak podkreślić, że mimo dramatycznych okoliczności, żaden dom w naszej gminie nie został zalany.
- Ale nie dziwi się pan rozgoryczeniu tych osób, które usłyszały, że ich domy mogą zostać zalane w przypadku katastrofy?
- Tak czysto po ludzku, oczywiście, rozumiem, że to bardzo trudna sytuacja. Zawsze staram się być blisko ludzi i naprawdę jestem emocjonalnym człowiekiem. Jednak w takich ekstremalnych sytuacjach decyzje podejmowane są przez służby, które są do tego odpowiednio przeszkolone i przygotowane. Często nie są to decyzje, które będą w pełni satysfakcjonujące dla wszystkich, także dla mnie.
- Na koniec – co z wnioskami radnych? Temat ten szeroko opisywaliśmy na łamach Nowin. W Biuletynie Informacji Publicznej miała powstać zakładka, w której byłyby one publikowane, ale do tej pory jej nie ma. Kiedy zostanie to zrealizowane?
- Chciałbym podziękować panu redaktorowi za tę cenną podpowiedź. Zmiany te wiążą się z pewnymi zmianami personalnymi, dlatego jeszcze nie zostały wprowadzone. Jak obiecałem, postaram się, aby wnioski jak najszybciej trafiły do publikacji w BIP-ie.
Ludzie

Burmistrz Kuźni Raciborskiej
I jak tam katecheta i wierszokleta - sprawdzają się w praktyce?
Ile to już lat prezes wodkan w jaskrawym ubranku buduje tę kompostownie i czy kiedykolwiek wybuduje .
To gdzie mają wg pana burmistrza parkować mieszkańcy? Jeżeli nie będzie miejsc na parkingach, bo ( zdaniem burmisttza) nigdy nie będzie miejsca na każdy samochod. To może parking zmiast nowego bloku, a ten gdzie indziej postawic?
Zgadzam się z Kuznianką ta naucycielska trupa zrobi z Kuźni trupa
Najgorszy burmistrz w historii Gminy Kuźnia
Mieszkańcy wysłali list do redakcji, w którym wyrażają swoją opinię na temat wrześniowej sytuacji powodziowej. Mamy burmistrza, który nie podejmuje skutecznych działań na rzecz naszego bezpieczeństwa przeciwpowodziowego. Ma jeszcze czelność podkreślać w artykule: 'Należy jednak zaznaczyć, że mimo dramatycznych okoliczności, żaden dom w naszej gminie nie został zalany.' To po prostu szczęście, a nie jego zasługa. Z czego mamy się cieszyć? Z tego, że tym razem uniknęliśmy powodzi? W smaku zostaje jednak tylko gorycz, bo to nie był efekt żadnych działań, tylko zwykły przypadek. Brak realnych kroków w kierunku zapewnienia nam bezpieczeństwa w przyszłości budzi tylko frustrację.